Mamy działkę, nie dużą, około 400 metrów kwadratowych.
Z jednej strony jest skalniak i posadzone w rządkach kwiaty. Z drugiej jest posiana trwa i rosną drzewka owocowe. A po środku stoi drewniana altanka. Dla nas w zupełności wystarczy.
Z racji tego, że dzieciaki już są dorosłe i dawno wyfrunęły z domu, a mieszkają daleko, jak przychodzi sezon owocowy, nie ma kto ich jeść. Część przerabiam na kompoty, część na dżemy. Jednak od ponad dwóch lat także suszę owoce. Zarówno jabłka, jak i śliwki, morele, a nawet gruszki.
Na zimę jak znalazł! Zakupiłam suszarkę i po zbiorach poświęcam, ze dwa dni aby przerobić wszystko na susz. Część tego zjadamy już późną jesienią, a część zostawiam do nagotowania wigilijnego kompotu. Bardzo przydatnym urządzeniem jest taka suszarka. Nie pozwala niczemu się zmarnować.
Ja suszę w czymś takim grzyby. Idzie piorunowo. Nie to co na sznurkach i kaloryferach.
OdpowiedzUsuń